sobota, 27 sierpnia 2016

Strefa MAX - Dzień pierwszy.

Czas najwyższy powoli zrelacjonować mój wyjazd do czarnobylskiej strefy zamkniętej. Była to już druga moja wizyta w tym miejscu. Tradycyjnie wybrałem biuro Aliena Tours bo to rzetelny i wiarygodny partner w wyjazdach. Wraz ze mną pojechał mój były uczeń Mateusz.

Wyjazd zaplanowano do 21:00 z Warszawy. Pod Pałacem Kultury zebrała się ekipa 16 uczestników wyjazdu. Naszym przewodnikiem był rodowity kijowianin Wołodia. Po załadowaniu się do busa ruszyliśmy w kierunku Lublina aby przekroczyć granicę w Dorohusku. Na granicy byliśmy około godziny 1:00 w nocy. Tradycyjnie odstaliśmy swoje 2h i wjechaliśmy na teren Ukrainy. Złego słowa nie powiem już o polskich drogach, ukraińskie drogi to jakiś koszmar. Poza niewielkimi odcinkami to dziura na dziurze. O spaniu to można zapomnieć. Około godziny 7:00 mieliśmy popas na stacji benzynowej. Nie powiem, śniadanie składające się z gęstej szkockiej owsianki z miodem oraz kawa postawiły mnie na nogi. Co ciekawe w menu było to nazwane śniadaniem angielskim. Hmm?




Na stacji można spotkać klimatyczne obrazy. Dziw, że to jeszcze jeździ.


A to nasz środek transportu.


Po odpoczynku ruszamy w kierunku Kijowa, gdzie docieramy około 12:00.  Pogoda jest bardzo ładna, jednak dokucza temperatura - kurcze jest chyba z 45 stopni w Słońcu.Ale jak to się mówi - gwardia umiera ale się nie poddaje. Idziemy na zwiedzanie. Pierwsze kroki kierujemy do
Muzeum historii Ukrainy w II wojnie światowej. Można tam przede wszystkim obejrzeć radziecką i poradziecką technikę wojskową.





Obecne są również monumentalne i patetyczne pomniki z czasów ZSRR.





Ciekawostką były pojazdy zdobyte podczas działań wojennych na Krymie. Widoczne są na nich ślady trafień z broni ppanc oraz przestrzeliny.





Po zwiedzeniu muzeum udajemy się do Ławry Peczerskiej, XI wiecznego kompleksu cerkiewnego. W zasadzie muzeum dla koneserów dla mnie niekoniecznie.


Około 16:00 - wreszcie hotel i można wziąć zimny prysznic i chwilę odpocząć bo przed nami jeszcze wypad na Majdan, rejs statkiem po Dnieprze oraz kolacja w knajpie. Zatem ruszamy. Tym razem metrem. Docieramy na Majdan, gdzie nasz przewodnik snuje długą opowieść o wydarzeniach, które miały miejsce w 2013/2014 roku. Warto podkreślić, że Wołodia był uczestnikiem Euromajdanu i jego relacja była pełna emocji, które jak myślę, udzieliły się wszystkim.

Pomnik poległych podczas rozruchów.
Następnie udajemy się na przystań i przy piwie płyniemy sobie Dnieprem podziwiając panoramę Kijowa. Po rejsie wizyta w knajpie na kolacji. Knajpa to Kozacka Gromota. Jedzenie wyborne i równie zacne trunki. Fajny był drink w barwach narodowych.


Około północy wracamy do hotelu bo jutro trzeba wcześnie wstać - wyruszamy do Zony.

CDN.

2 komentarze: