sobota, 7 maja 2011
It's a long way to Tipperary...
Noc była pogodna ale bardzo zimna, niebo pogodne, seeing dość dobry ale wielkie LP na całym nieboskłonie. Nie wiem czy z okazji piątku ale w mieście włączono chyba wszystkie możliwe lampy sodowe. A i sąsiad dorzucał swoje trzy grosze lampą energooszczędną mocy rzędu 500W :( Sesję mogę zaliczyć do kompletnie nieudanych. Najpierw potrenowałem z lunetką biegunową, popatrzyłem nieco na Saturna i postanowiłem znaleźć M104 - fajnie wyglądającą galaktykę w Pannie. Mimo ponad 2h godzin walki nie udało mi się jej zobaczyć. Zrezygnowany spakowałem zabawki i poszedłem spać. Jak widzę czeka mnie jeszcze wiele nauki i nerwów. Ale cóż - "It's a long way to Tipperary, it's a long way to go....".
Może dziś będzie lepiej jak będzie oczywiście pogoda.
Na otarcie łez - M44 z uwypukleniem kolorów gwiazd. Tylko to udało mi się ustrzelić.
Widoczne masywne zaświetlenie nieba od Portu Łódź.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz