Koniec leniuchowania dla sprzętu. |
Dalej to moja ulubiona M51:
Ponownie M46:
oraz rodzynek Krab w miejskim sosie - czyli M1 z miasta. Aż dziw, że coś wyszło przy tej łunie od Portu Łódź :)
A na koniec zupełny pokaz kamikadze. Mgławica Płomień i Głowa Konia z miasta, niemodyfikowanym Canonem i bez guidingu bo padły baterie do laptopa. Coś tam majaczy:
Ciągle się łudzę, że pod podmiejskim niebem można bawić się astrofotografią. Pewnie tak - jeżeli się ma dedykowaną kamerkę oraz robi się zdjęcia w H-alfa. Zwykłą cyfrówką to szkoda zachodu i frustracji. Maksymalny czas przy ISO 800 to 2 minuty. Stanowczo za mało. Cóż, pozostaje ciułać na kamerkę a tymczasem jeździć poza Łódź, na co nie zawsze jest czas i chęci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz