niedziela, 7 sierpnia 2011
Już w domu.
W piątek późnym wieczorem wróciłem z pobytu w Bieszczadach. Jednym z głównych celów wyjazdu, oprócz wypoczynku, było przeprowadzenie obserwacji astrofotograficznych pod naprawdę ciemnym niebem, pozbawionym w zasadzie LP. Wyjazd okazał się tylko częściowo udany gdyż z 9 nocy tylko 2 nadawały się jako tako do obserwacji a i to też tylko przez 3-4 godziny ze względu na mgłę i potworną wilgotność przypominającą raczej dżunglę Borneo niż Polskę. Po 2h godzinach obserwacji elektronika odmawiała posłuszeństwa. Łupy to tylko: M31, Chichotki oraz szerokie ujęcia Drogi Mlecznej ze statywy bez napędu, gdyż ten umarł z powody zawilgotnienia. Czekam teraz na zlot w Nowogrodzie. Może będzie lepiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz