czwartek, 19 grudnia 2013

Yamantau i Dead Hand.


Jestem właśnie po lekturze kolejnej pozycji z cyklu Universum Metro 2033. Tym razem w dwa wieczory połknąłem książkę Andrieja Diakowa "Za horyzont". Nie chce tutaj recenzować tej książki gdyż czytelnicy zainteresowani tym tematem znajdą niewątpliwie ciekawsze recenzje w Sieci niż moje wypociny. Rzecz, na której chciałbym się skupić to poruszony w tej tej książce motyw Góry Jamantau (Mount Yamantau). Wcześnie o górze usłyszałem w grze Call of Duty Black Ops, jednak uznałem ją za fikcję. Okazuje się jednak, że góra istnieje na prawdę. Co więcej owiana jest tajemnicą. Góra ta o wysokości 1698 m znajduje na południowym Uralu w republice Baszkirii między Ufą a Czelabińskiem (lokacja) w odległości 1300 km od Moskwy.

Góra Jamantau.
Jamantau (po prawo).
 Na początku lat 90 wywiad amerykański odkrył, że w okolicach góry prowadzone są intensywne prace budowlane oraz górnicze. Wskazywało to na to, że pod górą budowany jest podziemny schron atomowy podobny do NORAD w Cheyenne Mountain (USA). Ponieważ obowiązuje podpisany pakt START II oficjalne komórki rządowe zwróciły się do władz FR o cel budowy tego obiektu. Nigdy nie otrzymano odpowiedzi i w chwili obecnej jest to jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w FR. Pikanterii sprawie nadaje to, iż pod górę doprowadzono 5 linii kolejowych oraz w bliskiej odległości znajdują się tajne wojskowe miasta Biełorieck-15, Biełorieck-16 (Medjugorieoraz Alkino-2 (nie potwierdzone). Miasto Medjugorie jest strefą zmilitaryzowaną i prawdopodobnie mieszka w nim 30 000 robotników zatrudnionych przy budowie kompleksu Jamantau. Nikt nie uprawniony nigdy do tego miasteczka nie dotarł. 

Jeżeli chodzi o sam kompleks to jego budowa trwa nadal i do tej pory pochłonęła 40 mld dolarów (co ciekawe budowy nigdy nie wstrzymano, nawet w czasach kryzysu gospodarczego). Przypuszcza się, że umieszczony jest on na głębokości 1km pod górą i ma powierzchnię 1000 km2 (2x powierzchnia Warszawy). Podziemne miasto może pomieścić 60 000 ludzi z zapasami na przeżycie ok 6 miesięcy po ziemią. Niezależne zasilenie, zaawansowane filtry chemiczne , biologiczne i nuklearne umożliwiają przeżycie każdego rodzaju ataku. Szacuje się, że do uszkodzenia kompleksu potrzeba precyzyjnego uderzenia co najmniej 6 głowic jądrowych po 500kt każda. 


Nie jest jasne przeznaczenie kompleksu. Przypuszcza się, że może on pełnić rolę schronu dla dygnitarzy (podobnie jak Mount Weather w USA), tajnego laboratorium czy centrum dowództwa strategicznego. 
Jest to już drugi tak potężny wojskowy, wykuty w skałach kompleks zlokalizowany na Uralu, pierwszym jest rosyjskie centrum kontroli ACBM ICBM NORAD pod Kosvinskim Kamniem (skalistą górą o wysokości 1619m)zlokalizowane 80 km na zachód od Sierowa na północnym Uralu. 


Możliwe jest również przeznaczenie kompleksu jako elementu Dead Hand (Systema "Perimetr"). System ten wprowadzony przez były ZSRR miał za zadanie odpalenie nuklearnych rakiet ICBM nawet w przypadku całkowitego unicestwienia dowództwa strategicznego. Opierał się on ma sieci czujników sejsmicznych i barycznych umożliwiających detekcję eksplozji nuklearnych. W przypadku wykrycia eksplozji system autonomiczne sprawdzał połączenie z nadrzędnym dowództwem. W przypadku braku kontaktu system przejmował dowodzenie. W pierwszej fazie odpalane były ze specjalnych wzmocnionych wyrzutni rakiety komunikacyjne wysyłające kody startowe i rozkazy odpalenia do wszystkich typów broni jądrowej. Zatem cały pozostały arsenał atomowy mógł być odpalony autonomicznie bez udziału człowieka. Ze względu na bezpieczeństwo system ten ma być ponoć wyłączony choć nie jest to pewne i system może nadal być aktywny.






Na koniec chciałbym podkreślić, że nie jestem znawcą tej tematyki i wszelkie merytoryczne komentarze będą mile widziane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz