Nadszedł wieczór. Stosunkowo nisko na południowo-zachodnim horyzontem pojawił się ładny Księżyc. Choć nie planowałem żadnej sesji nie mogłem się oprzeć pokusie. Na szybko rozstawiłem sprzęt. Zanim nadeszły chmury udało mi się wykonać 12 avików i złożyć z nich mozaikę zdjęć. Po powrocie do domu dowiedziałem się o śmierci Neila Armstronga. Człowieka, który pierwszy postawił stopę na powierzchni innego świata. Wiadomość ta bardzo mnie poruszyła. Nie z tego powodu, że Neil Armstrong był moim bohaterem. Raczej o Nim nie myślałem. Ale. Po refleksji zdałem sobie sprawę, że ten Człowiek miał również wpływ na moje życie. Dziwne, prawda? Ale to fakt. Pamiętam mroźny, grudniowy wieczór w 1975 r. gdy wraz z ojcem wracałem od babci. Było piękne rozgwieżdżone niebo i Księzyc. Ojciec pokazał mi Oriona, Wielki Wóz i Plejady. Następnie opowiadał o lądowaniu człowieka na Księżycu i o tym jak był świadkiem tego wydarzenia 6 lat wcześniej . Bardzo mnie to zainteresowało. Po powrocie do domu ojciec dał mi stare gazety (mam je do dzisiaj) opisujące lot Apollo 11. W tym momencie Neil stał się kimś mi bliskim. Chciałem w pewien sposób Go naśladować. I właśnie między innymi dzięki temu jestem tym kim jestem. Thanks Neil. To już druga w tym roku osoba, której nie ma, a która odcisnęła swoje piętno na moich losach. Zdjęcie, które wczoraj wykonałem dedykuje Neil'owi Armstrongowi.
Na koniec taka informacja:
"For those who may ask what they can do to honor Neil, we have a simple
request. Honor his example of service, accomplishment and modesty, and
the next time you walk outside on a clear night and see the moon smiling
down at you, think of Neil Armstrong and give him a wink." -- Armstrong
Family statement.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz