wtorek, 22 maja 2018

Air Festival 2018

Ja na tle jednego z "Tygrysów" - niemieckiego Eurofightera w ciekawym malowaniu.


W ostatnią sobotę wybrałem się z Piotrkiem, którego udało mi się namówić na wypad do Poznania na organizowany tam Air Festival 2018. Okazja była o tyle duże, że w tym samym czasie w niedalekich Krzesinach odbywały się manewry lotnicze NATO Tigers Days i można się było spodziewać, że część uczestników manewrów pojawi się również na festiwalowym niebie. Tak się też i stało.



Po prawej polski Su-22 (raczej zabytek, tym bardziej w porównaniu z Su-34) w eskorcie szwajcarskiego F/A-18 Hornet.

Od lewej - niemiecki Panvia Tornado, austriacki Saab 105 i ponownie szwajcarski F/A-18 Hornet.










W części pokazowej mogliśmy podziwiać akrobacje Eurofighterów, Grippenów czy francuskich Rafeale w wersji dla lotniskowca. Oczywiście obecne były też polskie F-16. Wielka szkoda, że nie było pokazu Artura Kielaka w towarzystwie Mig-29. Trudno, będzie w Radomiu. Statyka również była zacna. Szczególnie malowanie samolotów robiło duże wrażenie.

Była też mała wystawa techniki wojskowej, a  w szczególności polskiej OPL. Cóż, muzeum. Nijak się to ma do systemu Patriot czy rosyjskich Pancyr, Buk czy S-300. W zasadzie nie mamy czym się bronić.

Były też fajne grupy rekonstrukcyjne - prym wiodły tematy z okresu lądowania w Normandii.



Zgrzytem było to, że organizatorzy nie zadbali o odpowiednią ilość punktów z napojami i jedzeniem. Rozumiem, że na taką imprezę jedzie się przede wszystkim podziwiać samoloty ale wytrzymać 12h bez jedzenia to troszkę dużo. Kolejki na do najmniej 2-3h stanie. Również z wodą nie było zbyt wesoło. Na innych imprezach jest dużo, dużo lepiej. Nic, nauczka na przyszłość aby brać swój prowiant.

Szturm na wyszynk :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz