|
A jednak się kręci :) (fot. Piotr Grendas) |
|
|
Po raz kolejny zdarza się, że tuż przed nowiem trafia się pogodna noc. Wybraliśmy się zatem na obserwacje. Ponieważ OA Bukowiec już raczej odpada jako miejscówka do astrofotografii postanowiliśmy pojechać w plener czyli na nasze letnie miejsce w okolicach Puczniewa. Chcieliśmy przy okazji sprawdzić, jak wygląda sytuacja widoczności nieba podczas astronomicznych nocy. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest to strzał w dziesiątkę. Mimo delikatnego zamglenia niebo było wspaniałe. Pasmo Drogi Mlecznej odcinało się świetlistą smugą w poprzek nieba. Gołym okiem było widać galaktykę w Andromedzie i Chichotki. Szczelina Łabędzia ukazywała nawet ciemne pasma pyłu. Co więcej, testy wykazały, że zdjęcia można naświetlać nawet 10 minut. Dla porównania w Bukowcu było to ostatnio w zakresie 3 minut. Samo to świadczy samo za siebie. Ogólnie - miejscówka doskonała biorąc pod uwagę odległość od Łodzi. Niestety są też minusu. Jest to szczere pole, brak prądu i socjalu. Zimą może być mało komfortowo ale coś za coś.
Poniważ nie mam jeszcze umytego i skolimowanego Newtona zdjęcia postanowiłem robić lekkim setupem czyli aparat z obiektywem na HEQ5. Jako pierwszy obiekt został uwieczniony obszar nieba w okolicach Deneba zawierający grupę mgławic wodorowych - Ameryka Północna i Pelikan. Efekt dość dobry.
|
Deneb i okolice (12x360s,Canon 450D mod, Sigma 18-250mm/f8,ISO1600) |
Zdjęcie Piotrka z większej ogniskowej (f=555mm/x0.8) jest jednak lepsze.
|
Pelikan (fot. Piotr Grendas) |
Kolejny obiekt to już chyba nieśmiertelna Kalifornia w Perseuszu. Podchodzę do tego obiektu jak dp jeża. Jeszcze nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia. Jakoś nie mogę trafić z ogniskową.
|
Kalifornia (10x300s,Canon 450D mod, Sigma 18-250mm/f8,ISO1600) |
Podczas sesji zaobserwowaliśmy też sporo jasnych meteorów. Cóż, zbliżamy się do maksimum roju Drakonidów. Ale najlepsze było na sam koniec. Byliśmy już spakowaniu i staliśmy sobie obserwując niebo gdy : "
Na zakończenie sesji mielimy spektakl w postaci pięknego bolidu. Pojawił
się na południowym zachodzie. Rozbłysnął białym światłem niczym
reflektor kilka razy jaśniejszym od ISS.
Poruszał się powoli jak na tego typu zjawisko, przeleciał poziomo, z
zachodu na wschód około 40 stopni nad południowym horyzontem. Początkowo
biały kolor światła stał się zielonkawy a obiekt zaczął się rozpadać.
Były dwa lub trzy momenty kiedy odrywało się wyraźnie więcej fragmentów.
Wtedy było widać pojawiające się rozbłyski żółte, pomarańczowe a nawet
czerwone. Wyglądało to trochę jak fajerwerk. Zjawisko trwało około
siedmiu sekund. W trakcie przelotu kilkukrotnie zdążyliśmy powiedzieć
uuułłaaaaaa. Nie było żadnego dźwięku, ani też nie pozostała smuga. Nie
było też żadnego aparatu pod ręką, ani wycelowanego w tym kierunku."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz