czwartek, 6 sierpnia 2015

Hiroszima - 70 lat po.

Atomowa chmura nad Hiroszimą.

70 lat temu, 6 sierpnia 1945 o godzinie 8:15 nad japońskim miastem Hiroszima eksplodowała pierwsza w historii uranowa bomba atomowa wykorzystana w warunkach bojowych. Bomba o nazwie Little Boy została przetransportowana nad cel przez amerykański bombowiec B29 Stratofortress "Enola Gay" z 509 Grupy Złożonej. Dowódcą maszyny był Paul Tibbets. Razem z maszyną Tibbetsa leciały dwa inne bombowce, których zadaniem było wykonanie pomiarów podczas eksplozji. Wcześniej z bazy na wyspie Tinian wysłano samoloty meteorologiczne aby określić pogodę nad miastami-celami Hiroszimą, Nagasaki i Kokurą. Najlepsza pogoda okazała się Hiroszimą i to miasto stało się celem.







"Little Boy" wybuchł o 8:16:02 (czasu Hiroszima), 43 sekundy po zrzuceniu z "Enoli Gay", 508 metrów nad dziedzińcem szpitala Shima, 170 metrów na pd.-wsch. od mostu Aioi, w który celował bombardier Thomass Ferebee. Wybuch miał siłę ok. 16 kiloton TNT. Nad centrum miasta zaczął formować się gigantyczny słup dymu, przybierając kształt grzyba. Jego wysokość sięgała kilkunastu kilometrów. Szacuje się, że zginęło około 30% populacji miasta (70 – 90 tysięcy mieszkańców), a liczba ta do dziś jest sporna. Z 76 tys. budynków w Hiroszimie, 70 tys. zostało zburzonych lub uszkodzonych, w tym 48 tys. całkowicie.Warto tutaj podkreślić, że standardowe, współczesne głowice ICBM mają moc rzędu 150kt-1.5Mt (MIRV) do nawet 25Mt dla głowic specjalnego zastosowania. Czyli są nieporównywalnie silniejsze.

Po wykonaniu zadania wszystkie samoloty powróciły bez strat do bazy. Jako ciekawostkę można przytoczyć historię amerykańskiego ciężkiego krążownika USS Indianapolis. Okręt ten przewiózł części dwóch bomb atomowych z San Francisco na Saipan. W drodze powrotnej 30 lipca 1945 został storpedowany i zatopiony przez japoński okręt podwodny I-58. Z załogi liczącej prawie 1200 ludzi uratowano tylko 317.



Kwestią otwartą pozostaje zasadność zrzucenia bomby na Hiroszimę a dwa dni później na Nagasaki. Moim zdaniem sprawę należy rozważyć w dwóch płaszczyznach: politycznej i militarnej.

Jeżeli chodzi o politykę to uważam, że Amerykanom, w szczególności Trumanowi, zależało na pochwaleniu się nową zabawką Stalinowi. Jak wiadomo po upadku III Rzeszy drogi niedawnych sojuszników zaczęły się znacząco rozchodzić.Truman nie miał jednak pojęcia, że Stalin doskonale widział o projekcie Manhattan i 4 lata później miał już własną bombę. Trumana niepokoiła również zapowiadana ofensywa Armii Czerwonej  na Dalekim Wschodzie. Z tego punktu widzenia użycie bomb nie było zasadne.

Z militarnego punktu widzenia sprawa wyglądała inaczej. Chociaż flota i przemysł Japonii zostały w zasadzie zniszczone na terytorium kraju stacjonowało 70 regularnych dywizji wojska. Do tego 9000 samolotów, które zamierzano wykorzystać w misjach kamikaze oraz około 3000 samobójczych łodzi motorowych. Nie były to siły mogące stawić czoła armii USA ale straty byłyby olbrzymie, szacowanie na kilkaset tysięcy żołnierzy. Należy brać też pod uwagę fanatyzm znaczącej części społeczeństwa Japonii. Oznacza to, że ofensywa byłaby bardzo krwawa i przeciągnęła wojnę co najmniej o kilka-kilkanaście miesięcy. Z tego punktu widzenia użycie bomb wydaje się moim zdaniem zasadne, choć można polemizować czy nie było to swoistego rodzaju ludobójstwo. Niemniej "kto sieje wiatr, ten zbiera burzę".

Japonia skapitulowała 2 września 1945 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz