Wczoraj minęło równo 200 lat od jednej z najkrwawszych bitew okresu napoleońskiego. Bitwa ta, nazwana bitwą pod Borodino (od nazwy wsi znajdującej się nieco ponad 100km na zachód od Moskwy) odbyła się w dniach 5-7 września 1812r. 135 tysięczna Wielka Armia Napoleona starła się ze 120 tysiącznymi siłami Imperium Rosyjskiego będącymi pod dowództwem generała Michaiła Kutuzowa. Rosyjski dowódca pod naciskiem cara zagrodził drogę armii napoleońskiej w celu stoczenia z nią walnej bitwy ( do tej pory wojska rosyjskie ponosiły same porażki i były w odwrocie). W tym celu o okolicach wsi Borodino Rosjanie wznieśli umocnione pozycje (reduty) w celu powstrzymania naporu wroga. Co dziwne, Napoleon będący mistrzem finezyjnej taktyki ( świadczy o tym wielkie zwycięstwo pod Austerlitz) nie silił się na wyszukane manewry. Rozkazał frontalny atak na dobrze bronione reduty Rosjan. Szczególnie zacięte walki toczono o redutę Szewardino i Bagrationa. Mimo sporych sukcesów Francuzi nie zdołali zdobyć tych pozycji i bitwa zakończyła się nierozstrzygnięta. Obie armie straciły w sumie ponad 100 tys zabitych i rannych. Być może losy bitwy potoczyły by się inaczej gdyby cesarz Francji ulegając namową marszałka Ney'a wprowadził do walki Gwardię Cesarską, ale to tylko spekulacje. Można przyjąć, że taktyczny sukces odniósł Napoleon zmuszając wojska Kutuzowa do odwrotu co doprowadziło do zajęcia Moskwy, niemniej wojska rosyjskie wycofały się w porządku, tak, że można uznać, iż strategiczne zwycięstwo odnieśli Rosjanie, którzy posiadając zdolną do walki armię wyparli Francuzów z Rosji podczas zimy i zadając im klęskę pod Berezyną.
Warto podkreślić, że w bitwie wzięły również udział wojska polskie pod dowództwem Ks. Józefa Poniatowskiego - pierwsze uderzenie na samym początku bitwy wykonał 5 września V Korpus przez niego dowodzony. Straty Polaków wyniosły ok. 2000 ludzi.
Bitwa ta obecna jest również w literaturze. Przede wszystkim w powieści Lwa Tołstoja "Wojna i Pokój"