sobota, 15 listopada 2014

Ambicja.



     W ostatnim tygodniu mogliśmy być świadkami epokowego wydarzenia, kto wie czy nie na miarę lądowania na Księżycu. 12 listopada lądownik Philae będący częścią misji Rosetta mającej na celu przechwycenie i  zbadanie komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko oddzielił się od nosiciela i o godzinie 17:03 CET osiadł na powierzchni komety. Niestety nie wszystko poszło jak należy. Na wstępie okazało się, że nie działa napęd gazowy mający docisnąć lądownik do powierzchni ( trzeba pamiętać, że ze względu na niewielką masę komety lądownik na jej powierzchni waży ok. 1G.). Dokładna analiza danych po wylądowaniu wskazała jednoznacznie, że nie zadziałały również harpuny i śruby mające przyczepić lądownik do powierzchni. Na wskutek tych zdarzeń Philae odbił się od komety dwukrotnie i dopiero za 3 razem osiadł ostatecznie na komecie.


     Lądownik znalazł się poza rejonem lądowania. Najgorsze okazało się to, że Philae osiadł w cieniu. Choć wyposażony w baterie litowo-chlorkowo-tionylowe o pojemności 1200 Wh oraz akumulatory litowo-jonowe lądownik potrzebuje do pracy ciągły dopływ energii elektrycznej, która jest zapewniana przez krzemowe panele słoneczne dające moc ok. 9W. Niestety panele (mniejsza ich część) była oświetlana tylko prze ok. 1.5h w ciągu 12.5h kometarnego dnia co było stanowczo za mało. Lądownik szybko zaczął wyczerpywać baterie. Na szczęście udąło się w ciągu ponad 50h działania Philae wykonać większoć przewidywanych w I fazie eksperymentów naukowych, w tym polski eksperyment MUPUS - pierwszy odwiert na głębokość 25cm na powierzchni komety. Zebrane dane lądownik zdążył na szczęście przesłać na Ziemię.


SUPLEMENT1: Jak poinformował zespół MUPUS wstępne wyniki pomiarów tego eksperymentu są zaskakujące. Penetratorowi urządzenia nie udąło się wbić w grunt komety nawet po przełączeniu go w tryb 4 ("desperate mode"). Pomimo 7 minut prób penetrator nie wgłębił się w skałę (?). Oznacza to, że twardość podłoża jest >2MPa co jest zaskoczeniem dla naukowców. Dopiero użycie urządzenia wiercącego SD2 umożliwiło penetrację gruntu na głębokość 25cm.


    Dzisiejszej nocy obsługa misji postanowiła obrócić lądownik podejmując jednocześnie spore ryzyko. Operacja się udała, jednak nie sprawiła ona poprawy stanu baterii, których moc i napięcie dramatycznie spadało.


Dzielny Philae do końca przesyłał zebrane dane z eksperymentów.





Niestety, o godzinie 1:36 UT baterie osiągnęły poziom krytyczny i lądownik przeszedł w stan hibernacji.  Jeszcze dzisiaj ok. 12:00 UT była nadzieja, że obrócenie lądownika sprawiło, że jest korzystniej ustawiony wobec Słońca i podładuje baterie. Niestety w eterze poza sygnałem heartbeat nie ma niczego. Lądownik śpi. Czy jest szansa, że się znów odezwie. Niewielka, ale jest. Możliwe są dwie sytuacje. Pierwsza to taka, że naładowanie baterii musi potrwać i lądownik w ciągu kilku dni wznowi działanie. Druga - po zbliżeniu się komety do Słońca wydajność fotoogniw wzrośnie i lądownik uzyska wystarczająco dużo energii. Niestety jak twierdzi ekipa z ESA obydwie możliwości są możliwe ale mało prawdopodobne. Oznacza to, że misja lądownika Philae dobiegła końca.  Czy to oznacza fiasko? Otóż nie. Udało się wykonać 90% eksperymentów, zebrano olbrzymią ilość danych, które z pewnością rzucą nowe światło na komety a być może i na pochodzenia życia na Ziemi.





Szkoda tylko, że ESA strasznie skąpi publikacji zdjęć z misji o czym można przeczytać tutaj. Budzi to spory niesmak. Ale trudno - cieszmy się tym co nam dano. Więcej na: Philae oraz Rosetta.






Pamiętajmy również, że misja Rosetta trwa nadal. Orbiter nadal bada kometę. Szkoda, że ESA nie opublikowała jeszcze żadnego zdjęcia HR z kamer OSIRIS :/ Poza tym w przyszłym roku czeka nas kolejna przygoda. 14 lipca 2015 sonda New Horizons przeleci obok Plutona.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz