wtorek, 22 listopada 2016

Wreszcie po dwóch miesiącach.


Obecny rok nie rozpieszcza jeżeli chodzi o uprawianie astrofotograficznego hobby. Po stosunkowo chmurnym lecie miałem nadzieję, że październik i może częściowo listopad pozwolą na większą ilość sesji. Niestety jest gorzej niż się spodziewałem. Dopiero po 2(!) miesiącach trafiła się pogodna bezksiężycowa noc. Razem z Piotrkiem i Robertem wykorzystaliśmy ją. Ze sprzętu wziąłem Newtona, którego nie używałem od ponad pół roku. Nie miałem jakiś sprecyzowanych obiektów do fotografowania zatem na pierwszy ogień poszły Plejady. Obiekt bardzo oklepany ale mnie się podoba. Ku mojemu zaskoczeniu pojawiły się problemy z guidingiem za nic nie chciał się skalibrować. Po 30 minutach walki postanowiłem fotografować bez niego licząc się z tym, że 300s ekspozycje  z pewnością będą "pojechane". Tym bardziej, że wiatr dawał się we znaki. Efektem działań jest taka oto fotografia.


Tak jak się spodziewałem. Gwiazdki do niczego :/

Ponieważ zostało jeszcze nico czasu postanowiłem powalczyć z guidingiem. Okazało się, że przyczyną niemożności skalibrowania była awaria kabla łączącego kamerę z montażem. Po jego wymianie guiding ruszył choć wzmagający się wiatr powodował drgania całego setupu.

Na cel wziąłem mało popularny obiekt IC443 (Mgławica Meduza) w Bliźniętach. Na profesjonalnym zdjęciu prezentuje się zacnie.


Udało mi się zebrać nieco materiału jednak stanowczo za mało. Muszę wrócić do tego obiektu z krótszą ogniskową i zebrać sporo materiału. Moje zdjęcie nie jest imponujące ale coś tam widać.


Pozostaje teraz znów czekać nieokreślony czas na pogodne niebo. Cuda zimowego nieba same się nie sfotografują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz