niedziela, 11 września 2016

Aż wstyd pokazywać.

W nocy  z piątku na sobotę wybraliśmy się tradycyjnie z Piotrkiem do Bukowca bardziej w celu odkurzenia sprzętu niż astrofotografowania choć cele były dość ambitne. Do ostatniej chwili ważyły się losy pogody jednak stwierdziliśmy, że po tak długim poście pojedziemy. Niestety nasze obawy po niespełna półgodzinie ziściły się. Naszły cirrusy i to na tyle wredne, że skupiały się akurat w miejscach, które chcieliśmy fotografować. Eh. Z ambitnych planów zostały zgliszcza i musiałem klepać opatrzone już miliony razy obiekty. Choć czas spędzony w miłym towarzystwie nie należy uznać za stracony. Oto co mi się udało złapać w tą dość pechową noc.

Oklepana M31. Jak na 2h materiału to nędza.



Mgławica Kalifornia - też oklepana. Godzina materiału.
Chyba wygląda lepiej w wersji czarno-białej.
Po próbach nierównej walki wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje. Czyli do domu. Oj, coś ten rok nie służy dobrze temu hobby. Cała nadzieja w październiku,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz