poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Strefa MAX - dzień trzeci - stacja Janów, fabryka "Jupiter"

Po nakarmieniu dwustu kilogramowych sumów, obejrzeniu starego sarkofagu oraz Arki kierujemy się powoli do opuszczonego miasta Prypeć. Naszym celem jest fabryka Jupiter znajdująca się tuż obok miasta. Tradycyjnie zatrzymujemy się przy tablicy miasta i na rubieży Czerwonego Lasu. Czerwony Las uzyskał swoją nazwę z racji tego, iż w czasie awarii reaktora IV w jego stronę została wyrzucona radioaktywna chmura powodując bardzo silne napromieniowanie roślinności. Drzewa umarły w zasadzie w jeden dzień. Ich igły stały się rude, stąd nazwa tego obszaru. Podczas likwidacji skutków awarii obszar ten został wykarczowany a martwe drzewa zakopano w mogilnikach. Na ich miejscu rośnie obecnie młodnik choć skażenie na tym obszarze jest nadal stosunkowo wysokie. Obecnie okazuje się, że pomysł zakopania napromieniowanych resztek nie był zbyt fortunny. Istnieją uzasadnione obawy, że z czasem może dojść do skażenia wód głębinowych na wskutek przesiąkania wody do warstw głębszych.

Tablica wjazdowa do Prypeci.


Znaki ostrzegawcze w okolicy Czerwonego Lasu.
Czerwony Las nazajutrz po awarii.
Po drodze do Jupitera zwiedzamy opuszczoną stację kolejową Janów (51°23'39"N 30°3'23"E ). Przed kwietniem 1986 roku stacja obsługiwała miasto Prypeć. Po awarii była wykorzystywana do ewakuacji mieszkańców Strefy i obsługi likwidatorów. W 2003 roku została oficjalnie skreślona z listy stacji kolejowych Ukrainy. Torowiska są niewykorzystywane a dla potrzeb budowy Arki przebudowano linie kolejową.

Obecnie Janów jest totalnie zarośnięty drzewami, krzakami i co tam jeszcze kto chce. W chaszczach spoczywają rozszabrowane lokomotywy, wagony i inny sprzęt kolejowy. W Janowie można spotkać lokomotywy DR1P oraz TEM2. W zasadzie nie ma tam nic ciekawego, choć warto troszkę pospacerować między torowiskami.

Tego nie było nam dane zobaczyć. Ciekawe czemu?
Lokomotywa TEM2.

Kolejny TEM2.

Rozpadające się w zaroślach wraki DR1P

Spotkany w Janowie tubylec.
Ruszamy dalej. Po drodze kolejny krótki postój. Trzeba zobaczyć dworzec autobusowy w Prypeci. W sumie jeden zarośnięty budynek.

Budka przy dworcu, gdzie przed awarią można było kupić kwas chlebowy.


Rujny sali biletowej.
Ruszamy! Powoli dojeżdżamy do fabryki Jupiter (Завод "Юпитер"). Czym jest, a w zasadzie była ta fabryka. Jest to kolejny obiekt, z którym związanych jest wiele teorii i tajemnic. Zakłady Jupiter rozpoczęły swoją działalność w 1980 roku, będąc oficjalnie filią zakładów Majak z Kijowa. W Jupiterze produkowano oficjalnie magnetofony. Pracowało w nich blisko 3500 ludzi (liczba ta wydaje się zawyżona, ale brak na ten temat oficjalnych danych). Oznacza to, że zakłady były drugim po elektrowni atomowej pracodawcą dla mieszkańców Prypeci. Zakłady stanowi kompleks 11 budynków. Na ich terenie znajdowała się między innymi odlewnia i nowoczesne jak no ówczesne czasy obrabiarki CNC. Faktem jest jednak, że „Jupiter” zbudowano jako miejsce zatrudnienia dla członków rodzin pracowników CzAES (głównie kobiet) – i tak już wprowadzonych w kwestie nie-do-końca-jawne i mimo wszystko świadomych, że te ogromne anteny na południu to jednak nie jest – wbrew oznaczeniom na mapie – obóz pionierski. Faktycznie główną produkcją ogromnej fabryki był wytwarzany w Cechu Trzecim zagadkowy „wyrób №62”  wedle wszelkich doniesień była to ciężka szafa z elektroniką, komputerami i urządzeniami zapisującymi, najprawdopodobniej „czarna skrzynka” dla łodzi podwodnych; inna teoria głosi, że była  to część rodziny „wyrobów serii 60” – czyli rakiet powietrze-powietrze kierowanych laserowo. Po awarii na CzAES, „Jupiter” trafił do kategorii obiektów, które rzucić było szkoda, a używać się nie dało. Likwidatorzy wysłani na miejsce w 1986 wspominają z goryczą swą syzyfową pracę. Niedaleko od fabryki złożono do ziemi część samochodów wyciągniętych z napromieniowanych garaży Prypeci.Potem „Jupiter” przechodzi pod zarząd „Specatomu” – urządzono tam zakład konstrukcyjny i sale testów dla robotyki, głownie używanej przy obiekcie „Ukrycie” (tzn. Sarkofagu), a w byłych halach fabrycznych umieszczono laboratoria dozymetryczne. Zarządzał „Specatomem” niejaki Samojlenko - Bohater ZSRR, wcześniej już znany ze swego udziału w akcji na dachu 4 Energobloku, w trakcie której zrzucał łopatą fragmenty grafitowego wyłożenia reaktora. Teorię tą potwierdza moja rozmowa z przyjaciółką Natalią, która mieszka obecnie w Polsce a jest rodowitą Rosjanką. Otóż, powiedział mi, że jej ojciec elektronik często wyjeżdżał spod Moskwy gdzie pracował w delegacje właśnie w okolice Prypeci. Podejrzewam, że pracował przy Dudze i w Jupiterze. Inna teoria  głosi, że zakłady zajmowały się przetwarzaniem zużytego paliwa z reaktórów elektrowni w celu pozyskania plutonu do głowic nuklearnych. Mnie osobiście ta teoria nie przystaje do rzeczywistości. Zakłady Jupiter zamknięto ostatecznie w 1996 roku, 10 lat po awarii. Do tego czasu coś się tam działo. Dokładnie co? Nie wiemy.








Olbrzymi kompleks Jupitera zwiedzaliśmy ponad trzy godziny. Na koniec udało się nam złapać tutejszego stopa :D

 CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz